poniedziałek, 28 lutego 2011

......

Koniec lutego. Kolejnego miesiąca, w którym nic nie zrobiłam! jestem na siebie wściekła, moje noworoczne postanowienia jak zwykle nie wypaliły!
nie wiem co się dzieje ze mną, ostatnio żyje w jakimś innym świecie.. nie potrafie sie skupić na nauce i podejmowaniu decyzji.  a teraz chyba będzie kilka ważnych decyzji do podjęcia. przede wszystkim jeśli nie zalicze tego semestru na uczelni prawdopodobnie bede musiała się z nią pożegnać... i co dalej? chce studiować, ale ta uczelnia i kierunek chyba nie sa dla mnie! sama już nie wiem, jest za ciężko. mam tysiąc myśli na minute, tysiąc problemów, nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić, co zrobić? nie umiem się zabrać za szukanie innej pracy... z jednej strony chce z niej odejść bo mało zarabiam, ale z drugiej strony smutno mi będzie bez AJ, znowu trzeba się bedzie stresować i przyzwyczajać do nowych ludzi i nowego trybu. te same uczucia mam w kwestii studiów. wszystko jest chore, niesprawiedliwe, okrutne i beznadziejne!!! wszystko czyli życie. nie może tak być!
wczoraj zdałam sobie sprawe,że właśnie chyba mam depresje, dorosłam już chyba i ze zbyt wielu rzeczy już zdaje sobie sprawę, nie moge tego znieść...tego jacy są ludzie i że można liczyć tylko na siebie. świat jest okrutny i przeraża mnie to,że nigdzie na świecie nie ma miejsca gdzie byłoby dobrze... wszystkim rządzą pieniądze, one dają szczęście i niech nikt temu nie przeczy!
dziś nawet ciężko mi się myśli...
a W? już coraz mniej o nim myśle, a kiedy już to nawet nie jest mi smutno. troche tęsknie, troche mi żal,że to już koniec itd itd itd. ale nie dobijam się, tak musi być więc tak będzie, nic na to nie poradze. szkoda tylko,że nie był ze mną szczery. tego właśnie najbardziej nie lubie, że ja nie zakładam iż ktoś może być ze mną nieszczery, staram się go zrozumieć i postawić w jego sytuacji, ufam komuś, a później przekonuje się,że się myliłam. ale nie ma czym sobie głowy zaprzątać. kilka dni temu pomyślałam sobie 'hej! przecież on wogóle o tobie nie myśli! ani przez chwile! daj spokój i nie zawracaj sobie nim głowy bo nie warto! nie wygłupiaj się!'  i tak teraz za każdym razem gdy o nim pomyśle sobie mówię i jest mi łatwiej z tym walczyć...

you sold your soul to the evil!


You said you'd be there for me
in times of trouble when I need you and I'm down.
And likewise you need friendship.
It's from my side pure love but I see lately things have been changing.
You have goals to achieve,
but the roads you take are broad and heartless.
That wants you make another way.
You throw stones.
Can you see that I am human, I am breathing?
But you don't give a damn.



Can you feel my heart is beating
Can you see the pain you're causing
Can you feel my heart is beating
Can you see the pain you're causing



Blood, blood, blood, blood, blood, blood, blood, blood,
blood, blood, blood, blood, blood keeps rushing

And now the world is asleep.
How will you ever wake her up when she is deep in her dreams, wishing?
And yet so many die,
and still we think that it is all about us, it's all about you.
You sold your soul
to the evil and the lust and the passion and the money and you
see innocent ones die,
people hunger for decades, suffer under civilized armed robbers, modern slaveholders.


Can you feel my heart is beating
Can you see the pain you're causing
Can you feel my heart is beating
Can you see the pain you're causing


Blood, blood, blood, blood, blood, blood, blood, blood,
blood, blood, blood, blood, blood keeps rushing

Evaded, eliminated, erased, interrogated.
Our tradition, our love for our fellow countrymen, our property, our resources, our pride.

Oh, can you feel, can you feel my heart beating?
No, no, no, no, no, no, no, you don't.


Can you feel my heart is beating
Can you see the pain you're causing
Can you feel my heart is beating
Can you see the pain you're causing







zakochałam się w tej piosence. taka w sam raz dla mnie... 

niedziela, 13 lutego 2011

jak ja ciebie chce...

 i wreszcie wczoraj zaszalałam! impreza! yeaaahh!! W końcu! :D
już nie mogłam się doczekać tego weekendu. Było cudownie, zaczęłyśmy z Kropem before o 19 u jej siostry ciotecznej, byłam już ciepła jak jechałyśmy do klubu, w których byłam umówiona ze znajomymi z uczelni. Wszystko fajnie, impreza się rozkręcała, muzyka z początku fajna,ale później zrobiło się Jeansowo. Tłum niesamowity, nie widziałam własnych rąk :D  jak w mrowisku się czułam! postanowiłyśmy zmienić lokal razem z Erykiem i poszliśmy do innego klubu, zapłaciłyśmy za wejście, a nawet nie zdąrzyłyśmy rozejrzeć się po klubie i oddać rzeczy do szatni bo Krops wymyśliła,że jedziemy do Space'a z Aniołem gdyż akurat wychodzili z klubu naprzeciwko z K. Było mi strasznie głupio przed Erykiem bo już czekał na nas w środku, a ja powiedziałam,że za sekunde dołączymy,ale ona tak wymyśliła i powiedziała Pawłowi,że jedziemy. Space mnie przeraził jak tylko tam weszłam. Kompletnie nie mój klimat, towarzystwo beznadziejne, jakiś zjazd miłośników solarium. na wejściu jakaś panna wcisnęłam nam wódke bez popitki i tak sie zaczeło. Ale przynajmniej jak sama nazwa wskazuje było tam odpowiednio dużo przestrzeni do tańczenia! Zacznijmy od tego,że najpierw stalismy przy barze i gadaliśmy, a ja kątem oka widzialam jak mnie obserwuje jakiś dziwny typ, aż wkońcu wcisnął się między mnie, a Kropke i zachwycał się moją urodą :| głupi palant. chciał mnie zaciągnąć do VIPa, a ja tylko w kółko powtarzałam,że nie. Zawracał mi głowe jakies dobre 15minut i byłam wściekła bo Kropka wiedziała,że to jakiś fagas i zamiast mnie uratować od niego stała  z chłopakami i tak się patrzyli. Ale jakoś wybrnęłam, tyle,że....mam jego numer w telefonie i obawiam się,że on ma również mój. Shit! Oby sie nie odezwał! Paweł wogóle ma bardzo fajnego kolege, który niestety szuka panienki w stylu właśnie tych z klubu. Później bawiliśmy sie we czwórke całkiem 'epicko' :D Non-stop przez pare godzin tańczyłam (tak! na szpilkach!), piłam i było zajebiście, muzyka całkiem fajna jak na to czego się spodziewałam po takim miejscu. Karol nawet podejrzewał mnie o wzięcie jakiejś piguły bo miałam tyle energii,że nie mogłam przestać tańczyć. wtf? Oczywiście nic nie brałam! przecież nigdy nawet nie próbowałam. Kompletnie nie rozumiem po co ludziom takie rzeczy jak można się bawić bez nich...


Jakoś po 4:00 stwierdziliśmy,że wracamy. Byłam głodna więc zatrzymaliśmy się w centrum, szliśmy do mcdonalda i Karol zaczął się śmiać,że musimy biegnąć :D no więc pobiegłam, nawet nie sądziłam,że potrafie tak biegać w szpilkach, huhu ^^ postaliśmy w kolejce jakies 20min po czym stwierdziliśmy,że to bez sensu bo ona wogóle nie ruszała się do przodu. cała warszawa zjechała sie do mcdonalda, a tam jak wiadomo nie pracują w zbyt zawrotnym tempie. W koncu wylądowaliśmy na stacji i zjadłam hot doga, który mnie uratował przed totalną masakrą czyli wiadomo, słowo na 'w' . Odstawili nas z powrotem do Patrycji i tam dalej siedzieliśmy przy cytrynówce i karpatce do jakiejś 6, jak zaczęło się robić jasno zrozumiałam,że będzie ciężko. O 7 położyłam się, przespałam jakieś 2 godziny i Kropka kazała mi wstawać. Oczywiście nie byłoby imprezy bez wykonania jakiegoś głupstwa... napisalam do W. smsa,że tęsknie... Co mi strzeliło do głowy? tęsknie to fakt,ale obiecałam sobie,że nic mu nie powiem więcej odnośnie tego co czuje...yhhh. jak się obudziłam miałam odp od niego 'nikt dawno za mną nie tęsknił. a jak się bawiłaś?' ... no i normalnie mu napisałam. a teraz siedze na fb i sie wkurzam bo on co chwila wchodzi na minute i znow jest offline. Beznadzieja. Musze przestać myślec... a jutro walentynki. bleee



I słucham tego, idealny kawałek, zgadzam się z jego tekstem w 100%... niestety, szkoda,że się mnie tyczy.

środa, 9 lutego 2011

gdybyś wiedział...

 ...jak dużo o Tobie myśle. Jak każda chwila wypełniona jest Tobą, nawet gdy się ucze i czytam pieprzony Kodeks Cywilny siedzisz gdzieś głęboko w moich myślach i dajesz o sobie znać.
 ...jak nie potrafię się skoncentrować na prostych czynnościach, w pracy robie różne dziwne rzeczy, wychodzą z tego śmieszne sytuacje, ludzie się śmieją i przynajmniej można pożartować,ale nie wiedzą przecież dlaczego jestem taka roztargniona.
 ...jak dobijają mnie myśli,że kiedyś znajdziesz sobie dziewczyne, tą jedyną i będziesz ją kochał.
 ...jak boli to,że nie mogę Cie dokładniej poznać.
 ...jak żałuje,że napisałam tego smsa,że nie zastanowiłam się przez chwilę. jak bardzo chciałam dać Ci do zrozumienia,że tęsknie...
 ...jak ten pierwszy wieczór był dla mnie niesamowity, niby nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło,ale to pożegnanie nie wyglądało jak pożegnanie znajomych, którzy się ze sobą przespali. ciągle mam w myślach ten moment kiedy mnie objąłeś i całowałeś jak swoją kobiete.
 ...jak wciąż czuje Twój zapach, dotyk, widze Twoje oczy, każdej nocy leżąc w łóżku myśle o Tobie, zastanawiam się o czym myślisz. tak bardzo chciałabym być przy Tobie, tak poprostu, wrócić do tych chwil kiedy mogłam leżeć obok Ciebie i patrzeć jak śpisz,dotknąć Cię...i jak właśnie łza kręci się w oku. głupie wspomnienia, nie chcą odejść...
 ...jak chciałabym żeby u Ciebie wszystko było dobrze. jak mi przykro,że nie potrafię Ci pomóc i widze,że jest Ci ciężko... przeraża mnie to,że nie masz potrzeby poprostu bycia ze mną, przytulenia się i milczenia wspólnie. wiem,że to pomaga, mi zawsze pomaga. fakt,że mam kogoś do kogo moge się przytulić i zapomnieć o wszystkim... ale Ty nie chcesz.
 ...jak szukam Cię w tłumie. jak bardzo chce Cię zobaczyć, spojrzeć w te oczy...
 ...jak wiele piosenek przypomina mi Ciebie mimo,że ich wspólnie nie słuchaliśmy. ale też te których słuchaliśmy sprawiają,że to wszystko w kółko rozpamiętuje. Nie potrafie przestać...
 ...jak strasznie chce Ci to wszystko powiedzieć! ale wiem,że nie moge się do niczego przyznać bo byłby to koniec naszej znajomości, na której mi zależy. zrobiłabym z siebie kompletną idiotke..już nie chce być taka jak wcześniej, nie chce robić z siebie biednej dziewczynki, nieszczęśliwej i rozpaczliwie pragnącej swojego księcia z bajki. tak się właśnie czuje, ale nie moge tego pokazać, wiem jakie to żałosne. wiem jak kiedyś postępowałam. akurat wtedy to się sprawdziło,ale tym razem choćby nie wiem co powstrzymam się przy Tobie z jakimkolwiek wyznaniem.
 ...jak zastanawiam się jakby wyglądał nasz związek, jak kochasz, jaki jesteś w codziennym życiu. chciałabym się przekonać.
 ...i jak z drugiej strony wiem,że obawiałabym się tego wszystkiego, bałabym się Ciebie stracić i byłabym cholernie o Ciebie zazdrosna. i myśle czasem co by było gdybyś zdecydował się mnie pokochać, a później zostawił. może jednak tak jest lepiej.
Gdybyś to wszystko wiedział nie chciałbyś mnie nigdy więcej spotkać.

....

ależ dzisiaj mi się nie chce żyć! czuję ból istnienia. czy jakoś tak, Dzej zawsze tak mówi jak jej źle, to chyba jednak ja też jakiś tam ból istnienia odczuwam. tak to można nazwać w każdym bądź razie. o 13 miałam 'randke' z Kubą. całkiem miły i wesoły chłopak, nawet przystojny, a napewno nie mniej niż na zdjęciach. nie rozczarowałam się nim. za to sobą tak, jakoś ciężko mi było się z nim dogadać, wogóle nie potrafiłam się wysłowić, nie byłam w nastroju na rozmowe więc to on głównie mówił, troche było mi głupio,ale z drugiej strony nie zależy mi żeby wypaść przed nim jak najlepiej. Poszliśmy na kawe, pospacerowaliśmy trochę po centrum i poszliśmy na sushi. Pierwszy raz w życiu jadłam sushi! oczywiscie technika jedzenia pałeczkami mnie pokonała,ale przynajmniej się pośmieliśmy. sushi pycha oczywiście. Troche nie podobało mi się to,że on oczekiwał,że ja coś wymyśle, co robimy, o której i gdzie. W. zawsze wie co robić, ma jakiś pomysł, jest stanowczy, a Kuba troche nie rozgarnięty... umówiliśmy się,że zrobi mi jakieś portrety żeby mi udowodnić moją fotogeniczność. Ciekawa jestem, nie sądze żebym była fotogeniczna,ale jeśli on potrafi mi to udowodnić to proszę bardzo :D ehhh... Wiktor, Wiktor,Wiktor... nie znudziło Ci się jeszcze chodzenie mi po głowie? to jest jedyny facet, z którym nie bałam się spotkać. owszem najpierw poznalismy sie na żywo, prawie się poznaliśmy, pisaliśmy i dopiero później się umówiliśmy,ale wogóle nie obawiałąm się tego spotkania, cieszyłam się jak wróciłam do domu i nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania. Żałuje,że tak niewiele razy sie widzieliśmy, za mało było tych randek, a wszystko przez M.. czemu ja z nim nie zerwałam od razu po maturze? przez niego musiałam kasować wszystkie smsy i wiadomości od W. rhhhhh!!!! jestem zła! nawet nie mam jak sobie tego wszystkiego przypomnieć dokładnie. Na jego widok miękną mi nogi, serce wali i mam ochote rzucić mu się na szyje, tak było od początku kiedy go zobaczyłam! Cholernie mi się podoba! Nawet zastanawiałam się czy nie zakochałam sie w jego wyglądzie, ale wiem,że nie. On mnie pociąga pod każdym względem. Dlaczego tylko ja czuje,że dobrze się dogadujemy ?! Dlaczego on tego NIE czuje!?! tak się dobrze przy nim czuje.. tak mi tego wszystkiego jest za mało.czuje niedosyt. nie chce sie spotykać z Kubą, Emilem, Pawłem i resztą. Co za ironia losu! Oczywiście nic dzisiaj nie zrobiłam odkąd wróciłam do domu, no może posprzątałam troche, właśnie pomalowałam paznokcie, słucham koncertu Sade, tego samego którego słuchałam z Pedro.

Robi mi się cholernie przykro jak tego słucham. ta muzyka jest niesamowita! Jej głos mnie rozbraja. Przypominam sobie ten wieczór, każdą chwile, pamiętam jakby to było wczoraj. Pamiętam jak się wachałam, nie chciało mi się wyjść z domu,ale coś mi mówiło,że powinnam.. jak się okazuje powinnam, na drugi dzień cieszyłam się,że się zgodziłam i zastanawiałam się,że gdybym odmówiła to straciłabym świetną okazje. Teraz sama nie wiem, wcale tego nie żałuje, zastanawiam się co by było gdyby to się nie wydarzyło. Gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym to samo, z pewnością! Nie wachałabym się wiedząc jak to się skończy. jedyne co bym zmieniła to nie wysłałabym tego głupiego smsa...  cholera! łzy zaczynają spływać mi po policzku... zaraz wróci Mama i zobaczy,że płakałam. nie moge jej się pokazać...

sobota, 5 lutego 2011

take the lady out walking

00:00 o kim myślę? a kto o mnie myśli? to cholerne uczucie kiedy o takiej godzinie na myśl przychodzi mi tylko jedna osoba... i za każdym razem mam tą odrobinkę nadzieji,że może jednak on też myśli o mnie... ale doskonale wiem,że nie. to tylko przypadek, to moja podświadomość... moje myśli wariują! mam kompletny mętlik w głowie! bo myśli o mnie M., albo inny burak. Jest mi wręcz niedobrze od tego wszystkiego! gdyby ten cały żal i smutek można było wylać ze łzami... ale nie można, trzeba sie pozbyć dziadostwa w inny sposób. zapomnieć. a to jest cholernie trudne! tak naprawdę wcale nie chce zapomnieć, chce przynajmniej w myślach być z nim. dzisiaj rano nawet wydawało mi się,że widziałam go w samochodzie, wręcz byłam pewna i o mało co do niego nie napisałam, ale bałam się,że uzna,że szukam tylko pretekstu żeby z nim pogadać. mam tysiąc ważniejszych problemów, ale one jakoś mi umykają w tym moim bólu istnienia, nie myśle o tym o czym powinnam, nie robie nic aby było lepiej tylko ciągle się pogrążam. Co mi jest?!!! znam go pół roku, nic o nim nie wiem, a nie potrafie przestać myśleć! to boli... tak,że nawet nie mam siły się wypłakać.. jestem kompletnie bezsilna. życie traktuje mnie jak szmate, ostatnio nic mi nie wychodzi i boje się,że spadne na dno.. boje sie,że zawiode mame i babcie... że nie dam rady na studiach i bede starą panną. nie chce nic na siłe, nie szukam męża, ale tylko chciałabym być szczęśliwa! jak to wszystko potrafi się spieprzyć w ciągu kilku chwil...
Od godziny słucham non-stop jednego kawałka, jest tak niesamowity, kojarzy mi się z nim, nie wiem czemu.. widze nas poprostu, wspominam to wszystko, odtwarzam w głowie...
świetne brzmienie! wkońcu Polacy pokazali,że coś potrafią. wkręciłam się na maxa!

piątek, 4 lutego 2011

lepiej

już lepiej. przestało tak strasznie boleć, i myśle o nim coraz rzadziej. ale jednak myśle, momentami kiedy sobie uświadamiam,że tak naprawde to ja sama sobie zrobiłam krzywde tym jednym smsem, cholernie mi źle, nie moge tego znieść! mogłam sie powstrzymać,ale jak zwykle ja najpierw coś robie, a później myśle. musze panować nad sobą ...
wszystko sie pieprzy! szczególnie na uczelni mi nie idzie, skończyło się moje szczęście i pomyślność. rozważam rzucenie tego wszystkiego w cholere! tak byłoby łatwiej,ale nie chce się poddawać,za dużo już kasy włożyłam w te studia. ehh.. znowu wpadłam w dołek. czemu ja zawsze mam pod górke?!


tak właśnie. jak bym chciała żeby on przynajmniej w połowie myślał o mnie tak dużo jak ja o nim... moje marzenia wykraczają poza rzeczywistość. mam tylko takie 'niemożliwe do spełnienia' . musze zacząć marzyć o czymś bardziej realnym. tyle,ze nie pragne niczego innego.. chciałabym po prostu spędzić z nim noc, rano wstać, zapalić papierosa,spojrzec na jego zaspaną twarz, leżec na kanapie z kubkiem herbaty bez tego cholernego cukru! patrzeć jak ludzie biegną do pracy i zaczyna się życie. przeleżeć w łóżku pół dnia, a drugie pół oglądać filmy, zrobić dobry obiad i nacieszyć sie nim. a później niech sobie idzie jeśli chce. niby takie proste,ale jednak nie do spełnienia.. nie dla mnie.