piątek, 4 lutego 2011

lepiej

już lepiej. przestało tak strasznie boleć, i myśle o nim coraz rzadziej. ale jednak myśle, momentami kiedy sobie uświadamiam,że tak naprawde to ja sama sobie zrobiłam krzywde tym jednym smsem, cholernie mi źle, nie moge tego znieść! mogłam sie powstrzymać,ale jak zwykle ja najpierw coś robie, a później myśle. musze panować nad sobą ...
wszystko sie pieprzy! szczególnie na uczelni mi nie idzie, skończyło się moje szczęście i pomyślność. rozważam rzucenie tego wszystkiego w cholere! tak byłoby łatwiej,ale nie chce się poddawać,za dużo już kasy włożyłam w te studia. ehh.. znowu wpadłam w dołek. czemu ja zawsze mam pod górke?!


tak właśnie. jak bym chciała żeby on przynajmniej w połowie myślał o mnie tak dużo jak ja o nim... moje marzenia wykraczają poza rzeczywistość. mam tylko takie 'niemożliwe do spełnienia' . musze zacząć marzyć o czymś bardziej realnym. tyle,ze nie pragne niczego innego.. chciałabym po prostu spędzić z nim noc, rano wstać, zapalić papierosa,spojrzec na jego zaspaną twarz, leżec na kanapie z kubkiem herbaty bez tego cholernego cukru! patrzeć jak ludzie biegną do pracy i zaczyna się życie. przeleżeć w łóżku pół dnia, a drugie pół oglądać filmy, zrobić dobry obiad i nacieszyć sie nim. a później niech sobie idzie jeśli chce. niby takie proste,ale jednak nie do spełnienia.. nie dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz