niedziela, 13 lutego 2011

jak ja ciebie chce...

 i wreszcie wczoraj zaszalałam! impreza! yeaaahh!! W końcu! :D
już nie mogłam się doczekać tego weekendu. Było cudownie, zaczęłyśmy z Kropem before o 19 u jej siostry ciotecznej, byłam już ciepła jak jechałyśmy do klubu, w których byłam umówiona ze znajomymi z uczelni. Wszystko fajnie, impreza się rozkręcała, muzyka z początku fajna,ale później zrobiło się Jeansowo. Tłum niesamowity, nie widziałam własnych rąk :D  jak w mrowisku się czułam! postanowiłyśmy zmienić lokal razem z Erykiem i poszliśmy do innego klubu, zapłaciłyśmy za wejście, a nawet nie zdąrzyłyśmy rozejrzeć się po klubie i oddać rzeczy do szatni bo Krops wymyśliła,że jedziemy do Space'a z Aniołem gdyż akurat wychodzili z klubu naprzeciwko z K. Było mi strasznie głupio przed Erykiem bo już czekał na nas w środku, a ja powiedziałam,że za sekunde dołączymy,ale ona tak wymyśliła i powiedziała Pawłowi,że jedziemy. Space mnie przeraził jak tylko tam weszłam. Kompletnie nie mój klimat, towarzystwo beznadziejne, jakiś zjazd miłośników solarium. na wejściu jakaś panna wcisnęłam nam wódke bez popitki i tak sie zaczeło. Ale przynajmniej jak sama nazwa wskazuje było tam odpowiednio dużo przestrzeni do tańczenia! Zacznijmy od tego,że najpierw stalismy przy barze i gadaliśmy, a ja kątem oka widzialam jak mnie obserwuje jakiś dziwny typ, aż wkońcu wcisnął się między mnie, a Kropke i zachwycał się moją urodą :| głupi palant. chciał mnie zaciągnąć do VIPa, a ja tylko w kółko powtarzałam,że nie. Zawracał mi głowe jakies dobre 15minut i byłam wściekła bo Kropka wiedziała,że to jakiś fagas i zamiast mnie uratować od niego stała  z chłopakami i tak się patrzyli. Ale jakoś wybrnęłam, tyle,że....mam jego numer w telefonie i obawiam się,że on ma również mój. Shit! Oby sie nie odezwał! Paweł wogóle ma bardzo fajnego kolege, który niestety szuka panienki w stylu właśnie tych z klubu. Później bawiliśmy sie we czwórke całkiem 'epicko' :D Non-stop przez pare godzin tańczyłam (tak! na szpilkach!), piłam i było zajebiście, muzyka całkiem fajna jak na to czego się spodziewałam po takim miejscu. Karol nawet podejrzewał mnie o wzięcie jakiejś piguły bo miałam tyle energii,że nie mogłam przestać tańczyć. wtf? Oczywiście nic nie brałam! przecież nigdy nawet nie próbowałam. Kompletnie nie rozumiem po co ludziom takie rzeczy jak można się bawić bez nich...


Jakoś po 4:00 stwierdziliśmy,że wracamy. Byłam głodna więc zatrzymaliśmy się w centrum, szliśmy do mcdonalda i Karol zaczął się śmiać,że musimy biegnąć :D no więc pobiegłam, nawet nie sądziłam,że potrafie tak biegać w szpilkach, huhu ^^ postaliśmy w kolejce jakies 20min po czym stwierdziliśmy,że to bez sensu bo ona wogóle nie ruszała się do przodu. cała warszawa zjechała sie do mcdonalda, a tam jak wiadomo nie pracują w zbyt zawrotnym tempie. W koncu wylądowaliśmy na stacji i zjadłam hot doga, który mnie uratował przed totalną masakrą czyli wiadomo, słowo na 'w' . Odstawili nas z powrotem do Patrycji i tam dalej siedzieliśmy przy cytrynówce i karpatce do jakiejś 6, jak zaczęło się robić jasno zrozumiałam,że będzie ciężko. O 7 położyłam się, przespałam jakieś 2 godziny i Kropka kazała mi wstawać. Oczywiście nie byłoby imprezy bez wykonania jakiegoś głupstwa... napisalam do W. smsa,że tęsknie... Co mi strzeliło do głowy? tęsknie to fakt,ale obiecałam sobie,że nic mu nie powiem więcej odnośnie tego co czuje...yhhh. jak się obudziłam miałam odp od niego 'nikt dawno za mną nie tęsknił. a jak się bawiłaś?' ... no i normalnie mu napisałam. a teraz siedze na fb i sie wkurzam bo on co chwila wchodzi na minute i znow jest offline. Beznadzieja. Musze przestać myślec... a jutro walentynki. bleee



I słucham tego, idealny kawałek, zgadzam się z jego tekstem w 100%... niestety, szkoda,że się mnie tyczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz