niedziela, 23 stycznia 2011

na co mi to wszystko?!

Właśnie wróciłam z uczelni. Kolejny weekend na niej, żadnych imprez przez cały styczeń i pierwszy weekend lutego. Zwariuje! Jak oni mogli tak nam ustalić plan... jestem wkurzona! nie zaliczyłam egzaminu z prawa, mam 2 kolokwia do poprawy, przede mną egzamin i kolejne 2 zaliczenia ćwiczeń. Dziś był test z angielskiego,ale jakoś poszło. Dobrze,że ten weekend już za mną. Zaczynam się zastanawiać po co wogóle poszłam na te studia, nie mam na to czasu, wydaje tylko kase i nic z nich nie mam... traktują nas jak głupków,którzy poszli na zaoczne żeby tylko mieć jakiś papier. Materiału od cholery, a czasu zero! i jeszcze pretensje mają do nas,że nie możemy się zwolnić z pracy... paranoja! Fuck. W. się nie odzywa odkąd napisał mi,że chce pogadać... Ciekawe czy jutro da znać, jeśli nie to zwariuje i ja do niego napisze.. Zastanawiam się czy napewno coś czuje,ale nie ma takiej opcji żeby to było tylko podniecenie, nie moge przestać o nim myśleć, staram sie sobie wmówić,że jesteśmy tylko znajomymi i nic z tego nie bedzie i powinnam o tym zapomnieć. Ale nie moge... Cholera.. Jeszcze Dzej mnie dobiła, stwierdziła,że do siebie pasujemy..yhhhh!!!!! Ja to wiem! Nienawidze tego,że nie wiem co on czuje! Kompletnie nie wiem czego się spodziewać, chce żeby już nadszedł ten dzień, tak lub nie i wszystko bedzie jasne..
Trzeba sie pouczyć, 'nie ma lipy' ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz