wtorek, 17 maja 2011

i co teraz?

Sobota. O 15 egzamin, ciężko mi się pisało, nie potrafiłam zebrać myśli, a to już poprawa. Czuję, że oblałam. Nieważne, pogoda była piękna więc postanowiłam wrócić do domu pieszo. Zrobiłam sobie długi spacer, oczywiście specjalnie przeszłam też w okolicy V. Było gorąco, słońce pięknie świeciło, szłam sobie powoli ze słuchawkami w uszach i szukałam go mimo woli wzrokiem, czy przypadkiem nie wyszedł z psem na spacer albo nie stoi w korku... Jak dotarłam do domu nawet nie byłam zmęczona. Wieczorem miałyśmy iść na impreze, ale moja "przyjaciółka" nie była chętna więc postanowiłam pojechać na grilla do Kropki. Nie zbierałam się zbyt szybko bo jak zwykle zajęta byłam internetem. I kiedy tak sobie siedziałam dostałam wiadomość na chacie od V!!!!! Aż podskoczyłam z wrażenia, zanim mu odpisałam musiałam się podzielić z Dżejem tą cudowną nowiną.  Rozmowa była całkiem długa.. pytał co słychać, o szkołe, prace, mame,siostre, i co mnie najbardziej zdziwiło o to czy poznałam jakiegoś faceta i czy kogoś mam.. Pierwsza moja myśl była taka, że "obczaja grunt" jak to stwierdziła Ej Dżej. I nawet przez chwilę miałam nadzieję, że faktycznie może już sobie zdał sprawę, że źle zrobił.. ale po chwili kiedy mu wyjaśniłam jak wygląda sytuacja i zapytałam o jego sprawy sercowe odpisał, że nie ma serca...że nic nie czuje..i że chyba długo jeszcze nic nie poczuje..żyje tylko pracą. Dobiło mnie to. A mimo wszystko mam ciągle nadzieje. Umówiliśmy się na bliżej nieokreślony dzień na spacer w tym tygodniu jeśli pogoda się poprawi. Oczywiście pogoda się nie poprawia! Dziś jest brzydko i na pewno będzie padać, a ja akurat ten wieczór mam wolny no i klops.
Nie nastawiam się na nic innego jak tylko na spotkanie z kolegą. Chociaż bardzo chciałabym żeby było inaczej to wiem, że go nie zmienie... i nawet jest mi go szkoda. Tylko licze na to, że nie będzie mi opowiadał o dziewczynach, z którymi się spotykał odkąd mnie zostawił.

Co jest najdziwniejsze od soboty minęło kilka dni i dzisiaj nawet nie jestem podekscytowana, nie czuję, że nie mogę się doczekać tego spotkania. Tak bardzo chciałam go zobaczyć,tak tęskniłam i w myślach błagałam żeby się odezwał, i ciągle myślałam, że może powinnam się do niego odezwać i zaproponować spacer, aż tu on sam wreszcie napisał, a ja czuję się najnormalniej na świecie. Powinnam wariować i z niecierpliwością czekać aż zadzwoni! I już nawet moge powiedzieć, że wcale mi nie zależy.. jest mi wszystko jedno. Trochę się boje o czym będziemy rozmawiać... nie chce znowu słuchać o jego emocjonalnym upośledzeniu. Wiem, że kiedy się spotkamy to wszystko we mnie odżyje..jak tylko spojrze w te jego anielskie oczy od nowa się zakocham.. poczuje jego zapach i zwariuje. Bede gadać głupoty albo w jakiś inny sposób się skompromituje.
Odkąd napisał mówię do niego w myślach i już sobie wizualizuję nasze spotkanie, opowiadam mu co się działo i co myślę o nim...
W zasadzie mogę się cieszyć z jednego podstawowego powodu, że wreszcie spotkam się z kimś komu mogę powiedzieć prawie wszystko (wszystko poza tym co do niego wciąż czuję...) bez skrępowania, i mam nadzieję, że mnie zrozumie.

Kłócą się we mnie dwie myśli: jedna, że on to wszystko robi z czystej sympatii, jest przyjazny i chce utrzymywać kontakty ze znajomymi, lubi mnie i tyle, nic więcej. A druga mówi mi, że może to jeszcze nie koniec...albo, że tęskni za seksem. Tymbardziej bardziej podejrzane wydają mi się jego przypadkowe telefony do mnie. Na drugi dzień po tym kiedy się odezwał gdy leżałam w łóżku u Kropki po grillu i miałam niesamowitego kaca po wypiciu nieokreślonej ilości tequili i innych trunków, włączyłam odtwarzacz w telefonie Bonobo oczywiście,i myślałam o nim! i w tej samej chwili telefon zaczął dzwonić..tak tak V! ale odebrałam i wcale się nie zdziwiłam, że znów nic nie usłyszałam w słuchawce poza jakimiś dziwnymi odgłosami. Zdenerwowałam się i napisałam mu żeby blokował telefon.
-zadzwoniłem do Ciebie?:)
-tak
-sorki :) wpadłem do szkoły trochę nieogarniety
.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz