10 października 2010
Jednak boli...troche..ale jednak. Czemu tak bardzo pragnąc rozstania się go jednocześnie obawiałam? Własnie teraz się przekonałam. Z jednej strony koniec kontroli, koniec przebywania z człowiekiem, który mnie męczy i wolność, a z drugiej przecież zostałam sama..brakuje mi mężczyzny, nie konkretnie M. ale tego kogoś, właściwego, kimkolwiek jest chcę go blisko. Może nawet wiem kogo mam na myśli. Ale to tylko marzenie...
Tymczasem będe spędzać jeszcze wiele nocy w samotności, nie mogąc zasnąć, płacząc w poduszkę, aż wreszcie zapomne, rana, którą sama sobie zadałam się zagoi.
Kurcze no sama siebie nie rozumiem! Co mnie boli? Wspomnienia? To się dzieje wbrew mnie... nie panuje nad emocjami.
sobota, 15 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz